piątek, 22 lipca 2011

drugie podejście

Długo miałam mieszane uczucia do blogów i samej instytucji blogowania. Jako nastolatka założyłam już jednego. Ze względu na mój słomiany zapał - przetrwał miesiąc. Potem działalność zawiesiłam.
Od kilku dni powstawał blog. Długo omawiano, co powinno się w nim znaleźć, o czym powinno się w nim pisać i jaki, w ogóle, powinien być. Prawdziwy problem nadszedł jednak wraz z pierwszym wpisem. Pisząc tekst z zamiarem umieszczenia go w sieci naiwnie odczuwam, jakby czytać go miał cały wszechświat. Z tej małomiasteczkowości w podejściu do internetu, jeśli nie wyleczył mnie Facebook, nie wyleczy mnie prawdopodobnie już nic. Ale trudno. Czas podjąć wezwanie i wziąć się w garść. Piszemy.
The visual writing to blog o tym, czym moda jest - konkretnie - dla mnie. O tym, co inspiruje ludzi na całym świecie i na co lubi się patrzeć, ale też od czego ja osobiście nie mogę oderwać wzroku. O fotografii mody, o formie, kolorze, konstrukcji.
Mimo inteligenckiej gadki o pułapkach kultury masowej i wszechobecnej homogenizacji - przyznaję otwarcie - uwielbiam modę, kupuję niemieckiego Vogue'a, chociaż nie znam języka i codziennie sprawdzam zdjęcia Scotta Schumann'a. I nic nigdy nie pasjonowało mnie bardziej.
Przyznałam się. Resztę ocenicie sami.